Z nadzieją na lepsze jutro

Z nadzieją na lepsze jutro

środa, 21 grudnia 2011

PIERWSZY

To znowu się stało  , znów pozwoliłam żeby ktoś mnie zranił  , chociaż obiecałam sobie , że TY będziesz ostatnią osobą , której to się udało . Wyjeżdża i najprawdopodobniej nigdy nie wróci ...  moja przyjaciółka  .  To wszystko było jak sen . Nie mogłam w to uwierzyć , tak na prawdę do dziś mi to nie wychodzi . wiem , ze będę miała z nią kontakt , ale  nie będzie to to samo  . W jednej chwili przypomniały mi się nasze wszystkie kłótnie , a potem dopiero te pozytywne rzeczy  . Do dziś pamiętam jak pocieszała mnie po stracie pierwszej miłości , którą byłeś ty  . Pamiętam , że od kiedy byłam z tobą cały czas sie z nią kłóciłam . Zawsze powtarzała mi , że potem będę cierpieć ,ze tak czy siak niedługo złamiesz mi serce , najwidoczniej miała racje ,a ja byłam po prostu zbyt głupia , żeby jej uwierzyć , a może byłam za bardzo zaślepiona twoimi kłamstwami ? Sama nie wiem . To wszystko było i jest nadal trudne .  Dzisiaj jest ostatni dzień wakacji  . jutro jest pierwsza rocznica  .  Rocznica dnia , który zmienił moje życie , rocznica śmierci Dominiki  . 
Śniło mi się ten okropny dzień  . Dominika była jedna z moim przyjaciółek łącznie z Weroniką , która teraz wyjeżdża . Pamiętam , ze umówiłyśmy się na przystanku niedaleko jej domu . Nie widziałyśmy sie całe wakacje , ponieważ kiedy ja byłam w mieście jej nie było i tak sie cały czas mijałyśmy  . Aż w końcu miałyśmy się spotkać . Czekałam na nią , trochę sie spóźniała , ale się tym nie przejęłam , często się to jej zdarzało . Spojrzałam jeszcze raz na telefon żeby sprawdzić godzinę i nagle huk ! Byłam w takim szoku , że wszystko pamiętam jakby przez mgłę  . Nagłe zbiorowisko ludzi... ktoś dzwonił na karetkę , ktoś krzyczał . Podeszłam bliżej .. I zobaczyłam Dominikę była cała w krwi . tak się przestraszyłam , że zemdlałam  . obudziłam się dopiero w szpitalu . Wszystko mi opowiedzieli . Dominika zmarła próbowali ją ratować , ale niestety nie mogli nic zrobić , nie miała szans na przeżycie tak mocnego uderzenia . Płakałam  . Tym razem nie wstydziłam się łez  . Płakałam jak nigdy , zresztą nikt mi się nie dziwił . Stracić przyjaciółkę w tak strasznym przypadku i jeszcze byc tego świadkiem . porobili mi jeszcze kontrolowe badania i wypisali . Przed szpitalem czekał na mnie dziwny chłopak . Tata powiedział , że to on mnie złapał kiedy mdlałam i dzięki nie mu nie spadłam na twardy beton . Szedł w moją stronę nie wiedziałam co mam zrobić . Ogarnął mnie strach . Nic ci nie jest ? - spytał ciepłym głosem .
- Nie  , dziękuje za pomoc - odpowiedziałam , z delikatnym uśmiechem na ustach , który od razu odwzajemnił  .
- Muszę już iść tata czeka , i jeszcze raz dziękuje - po czym poszłam w stronę samochodu  .
Nie zatrzymał mnie , nie zawołał nic . Wiem o nim tylko tyle , ze miał na imię Wiktor . Czasami zastanawiam się co by się stało gdyby wtedy mnie zawołał , albo czy go jeszcze kiedyś spotkam  .





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz